niedziela, 20 października 2013

Projekt "30 days to change"


Podobno jak uporządkujemy nasze otoczenie to również poukładamy nasze życie wewnętrzne. Mam nadzieje, że coś w tym jest. Naprawdę dużo wkładam wysiłku w uporządkowanie mojego świata, małej przestrzeni życiowej. Półtora miesiąca temu, jak miałam urlop mogłam najwięcej zrobić. I chyba tak też było. Z moich pokoi wywaliłam dwa całkiem sporej wielkości worki na śmieci. Wcześniej całą torbę ciuchów oddałam kuzynce.  W ciągu ostatnich kilku dni dużo czytałam o zmianach w 30 dni, dużo buszowałam po life stylowych blogach i stronach. Niestety, na jednej ze stron, z której najwięcej korzystałam a zwłaszcza podpowiedzi na każdy dzień zmian, zniknęły wszystkie artykuły o tym wyzwaniu. Jednak dużo ciekawych rzeczy tam przeczytałam, które na pewno wprowadzę u siebie (niestety nie wszystko przeczytałam).  Jak zmieniać swoje życie to od razu na wszystkich możliwych gruntach :) 

1.       Dzień 1 – 7  -  Tydzień wyrzucania zbędnych rzeczy.
Przede wszystkim chodzi o to, żebym utrzymywała należyty porządek. Nie oczekuję cudów, tylko chciałabym odkładać rzeczy na swoje miejsce, kosmetyki żeby nie wałęsały się po całym domu, a pokój nie wyglądał tak jak po przejściu tajfunu. Może być ciężko, bo jestem straszną bałaganiarą. Swoja drogą dobrze, że się do tego przyznałam przed sobą, bo wcześniej trudno było mi to powiedzieć o sobie. Mam świadomość tego i czuję się zażenowana, gdy ktoś znajomy czy rodzina do nas przychodzi i jedynie w moim pokoju jest syf. To tez nazwijmy po imieniu. Jest syf. Ale chce to zmienić. Mam nadzieję, że ta ilość rzeczy, którą wyrzuciłam podziała na mnie mobilizującą i niedługo odgruzuję się zupełnie. Wszędobylskie notatki i książki do farmacji /angielskiego /niemieckiego /rosyjskiego (moja nowa miłość) ujarzmione tak jak i stos gazet. Nastąpiły drobne kłopoty z kosmetykami i próbkami, bo są strasznie oporne w zużywaniu się, a ja jestem Chomikiem także nad tym też trzeba popracować ;p  Dodatkowo przejrzę szafę z ciuchami i butami. Tam też wkradł się mały chaos.

      2.       Dzień 8 – 14  -  Tydzień próbowania czegoś nowego.
Tutaj przede wszystkim chciałabym robić coś innego niż dotychczas każdego dnia. Teraz komputer, TV, sprzątanie. Głównie komputer. Jeszcze nie wiem jak wyjdzie ten tydzień, bo w moim mieście atrakcji jest bardzo mało, ale biorę pod uwagę książki, spacery, lekcje angielskiego z nowym lektorem, zajęcia w fitness clubie czy choćby wspólne porządki z siostrą (to może być najtrudniejsze).  Chciałaby też spędzić inaczej weekend niż zwykle, mam nadzieje, że pogoda mi na to pozwoli i czas, którego mam jak na lekarstwo.

3.       Dzień 15 – 21  -  Tydzień Perfekcyjnego stylu życia
Rezygnacja z niezdrowej żywności pójdzie chyba łatwo, bo ja już staram się odżywiać zdrowo. Oczywiście zdarza się jakaś mała kawa (ostatnio coraz rzadziej)czy coś słodkiego, ale poza tym to odżywiam się zdrowo. Może spróbuję czegoś nowego, więcej warzyw. Myślałam o pójściu do dietetyka. Jednak nie wiem co z tego wyjdzie. Również sport włączę czy spacery. A z tytułem tego tygodnia kojarzy mi się jeszcze strój, sposób dbania o siebie, makijaż (mój najczęściej make up no make up)


4.       Dzień 22 – 28  -  Tydzień Planowania swojego czasu.
Nie chce planować życia minuta po minucie, ale zwykle nie mam na nic czasu i odkładam na później. Bo albo coś robie i chce jeszcze kilka innych rzeczy zrobić, które zajmują sporą ilość czasu a tu się okazuje, że jest późno a ja mam na rano do pracy. Typowe dla pielęgnacji ciała, twarzy i włosów. Inny przykład odnośnie angielskiego: posprzątać, coś zrobić w domu a tu zaraz na zajęcia i koniec czasu. Materiał niepowtórzony a zaraz będą z tego pytali. To tylko dwa przykłady, ale w rzeczywistości jest takich więcej. Pisałam kalendarzu co danego dnia robiłam w pracy, ale ostatnio przestałam, więc czas do tego wrócić. I nie chce by rano z obłędem w oczach biegać po przedpokoju nieumalowana a za 2 minuty maksymalnie muszę już wyjść.

Mam nadzieje, że wytrwam w tym wyzwaniu. Nie zaczynam od początku nowego miesiąca czy roku, gdyż znowu zaszły zmiany w moim życiu. Już nie chodzę na kurs angielskiego przygotowujący do certyfikatu tylko od wtorku na przygotowanie do matury rozszerzonej (tak, zapisałam się! ). Zajęcia nie będą zawsze o tej samej porze. W tym tygodniu mam we wtorek od 16 do 17 (na razie godzina tygodniowo), a później będę umawiała się tak jak mi będzie pasowało. Miałam nauczyc się niemieckiego lub rosyjskiego jednak ten etap na razie zamykam, bo muszę skupić się całkowicie nad angielskim. I myślę, że to dobry czas by przywrócić moje Zycie na właściwe tory. Nie tylko chodzi o porządkowanie zewnętrzne, ale przede wszystkim uczuciowo i emocjonalnie muszę się ogarnąć.