niedziela, 29 czerwca 2014

Podsumowanie mojego kosmetycznego odwyku

Czerwiec jest bardzo kosmetyczny! Spore DENKO i pierwsze podsumowanie mojego kosmetycznego odwyku. Przyznaje, liczyłam na więcej, ale biorąc pod uwagę moją chomiczą naturę i tak jest dobrze. W ogólnym rachunku wyszło: - 15 opakowań, - 3 opakowania w pielęgnacji stóp i +2 lakiery do paznokci. Tak, do lakierów mam słabość. Chciałam się pozbyć ok 25% kosmetyków. Wyszło niecałe 15%. W ogóle nie ubyło mi kremów do twarzy, pod oczy i do mycia twarzy. W resztach grup były rotacje. Ciesze się, że moje kosmetyczne zapasy stopniały na tyle, iż mieszczą się głównie w łazience. Przed rozpoczęciem odwyku były w łazience, w pokoju: na półce z lakierami do paznokci i pudełku ozdobnym, w którym trzymałam zapasy z długą datą ważności TUTAJ możecie zobaczyć, o którym mowa. Jak również w szufladzie komody przeznaczonej na ważne dokumenty, kable, aparat, czasopisma farmaceutyczne i właśnie kosmetyki. Teraz są dalej na półce z lakierami i w tym pudełku, ale tylko te do pielęgnacji stóp, woda termalna i perfumy oraz łazienka. W szufladzie nie ma, bo przeorganizowałam komodę i są tam swetry i sukienki. Dla porównania TUTAJ możecie zobaczyć początek mojego odwyku. Przez wakacje chce nadal więcej wykańczać kosmetyki niż kupować. Mam nadzieje, że osiągnę ten wymarzony próg -25% wszystkich kosmetyków. Na przełomie sierpnia i września przyjdę z kolejnym podsumowaniem tego mojego odwyku. :)

sobota, 14 czerwca 2014

projekt DENKO #7 part II

Dzisiaj nareszcie przychodzę do Was z projektem DENKO #7. Miałam zrobione tylko część zdjęć aparatem, które robiłam w połowie maja, bo już mi się pustaki do torby nie mieściły:) A dzisiaj drugą część zrobiłam. Trzymiesięczny projekt okazał się wyzwaniem, a mój pobyt na odwyku kosmetycznym był strzałem w 10! Niestety, nie do końca poszło tak jak chciałam, ale o tym w następnej notce.
A teraz zaczynamy:


 Vichy, płyn micelarny i bebeauty płyn micelarny - oba są świetne, vichy chyba piękniej pachnie,ale działanie mają to samo działanie, nie podrażniają, usuwają makijaż, kreski na oczach, tusz do rzęs. Dosłownie wszystko, więc nie wiem czy jest sens kupowania za prawie 30 zł vichy, skoro Biedronka za 5 zł oferuje ten sam produkt?










Avon, płyn do kąpieli i GAL, kapsułki olejek do kąpieli z wit. A i E i olejem wiesiołkowym - mojego serca żadne nie podbiło. Kapsułki wydaje mi się, że te zielone z poprzedniego projektu DENKO były lepsze, natomiast płyn do kąpieli avon - po prostu znam lepsze tej firmy.
Oilatum baby, płyn do kąpieli i Fa, płyn do kąpieli - oilatum nadaje się zimą, ale miałam próbki emolium i wydaje mi się, że emolium może być lepsze. Druga butla oilatum czeka na zimę. Natomiast Fa mnie oczarowało:)) Będzie za jakiś czas powrót.


Vichy, dezodorant w kulce, Cerkoderm 30 i avon peeling - vichy to mój faworyt i tu nie ma się co nad tym rozwodzić. Cerkoderm świetnie się sprawdził na moich stopach, choć pierwotnie miał być do rąk, ale moje dłonie nie znoszą mocznika. No i peeling do stóp. I z tym mam problem, bo podejrzewam, że na delikatne złuszczanie w lecie jest idealny, po zimie, gdy moje stopy wymagały konkretów to on się nie sprawdził.


Decubal, płyn do mycia i kąpieli i Lirene, żel pod prysznic - o decubalu już pisałam w części pierwszej projektu DENKO to nie będę już o nim pisała, natomiast lirene to jak na żel przystało nie wymagam nawilżania, ma myć - i tak właśnie robił.


Decubal, balsam do ciała, Decubal krem do rąk, Lipobase krem do ciała, Original source, żel pod prysznic - produkty decubal to jak wyżej, nie będę opisywała tu zapraszam do notki poprzedniej TUTAJ.
Natomiast jeśli chodzi o original source to przysięgam wstrętny był! Podrażniał moją skórę, pokrzywka mi wyszła. Powrotu nie będzie, nie wiem czym w blogosferze tak się zachwycają nad tą firmą..



Colgate, pasta do zębów, Biała Perła, pasta do zębów i perfumy, Elizabeth Arden - w moc past wybielających nie wierzę, jedynie sprawdził mi się blanx. Na chwile, to są zwykłe pasty do zębów z obietnicą wybielania. Zdania o białej perle i blanx są podzielone, więc jeśli ktoś chce wyrobić sobie opinie, to lepiej żeby użył obu. A perfumy były fajne, lekkie i świeże:)


Szampony do włosów, L'biotica, Garnier, Mrs. Potter's i L'biotica, odżywka w sprayu - L'biotica opisywałam w poprzedniej notce. Natomiast Garnier i Mrs. Potter's mnie pozytywnie zaskoczyły. Myślałam, że takie tanie za parę złotych szampony w kauflandzie czy polomarkecie się nie sprawdzą a tu prosze jaka miła niespodzianka. Na pewno do nich jeszcze wróce, bo ani nie obciążały włosów ani ich nie przetłuszczały.


L'biotica, serum do włosów i maska do włosów - REWELACJA!! To produkty, które stale będą u mnie w łazience. No i zapraszam do części 1 tego denka:)


Bambino, krem ochronny, no-scar, krem na blizny, chusteczki nawilżane - bambino zawsze spoko, krem dobry na wszystko. No - scar jest dobry na blizny, może nie zniknie mi blizna, no nie czarujmy się krem to nie doktor Szczyt, ale jest jasna, na tyle, że nie widać z kilometra, że ją mam. A chusteczek nigdy nie użyłam, bo nie było okazji i przeterminowały się.


Lovely, Max Factor, Mila, tusze do rzęs, Lovely, eyeliner brązowy, Pierre Rene, eyeliner automatic kredka czarna, lakier do paznokci - Trzy tusze do rzęs różnych marek, dwa tańsze, bo do 10 zł, jeden droższy. Który był lepszy? Dwa tańsze, pobiły na głowę droższy! Max Factor miał zapach ziemi, a te dwa ładnie pokrywały rzęsy, rozdzielały je i wyglądały na długie. Eyelinery - każdy kupiłam na próbę i zrobiło mi się przykro jak się skończyły. Lakier do paznokci, kupiony w chemicznym za marne 2 czy 3 zł. i był fajny, ale, że Chomik ma dużo lakierów do niestety, ale musiałam go wyrzucić.


 Próbki, których nie będę opisywała. Jednak coś moją uwagę przyciągnęło: Maska L'biotica - za zapach, maska ziaja - obłędna. Na trzecim zdjęciu są niestety, ale wyrzutki.


I tak oto dobrnęłam do końca DENKA. Ten był naprawdę przeogromnych rozmiarów. Kolejny czerwiec/lipiec nie zapowiada się tak udanie i jeżeli będzie mały to dołączę jeszcze sierpień do tych dwóch miesięcy. I też taki detoks kosmetyczny sobie zrobie:))

czwartek, 5 czerwca 2014

projekt DENKO #7 part I

Zapraszam dzisiaj na pierwszą część projektu DENKO #7. Tak jak wspominałam podzielę wszystko na dwie części: pierwsza zawierać będzie tylko produkty firm: L’biotica i Decubal. To moje dwie ulubione firmy. Często do nich wracałam i pewnie będę wracała. Zastanawiałam się jak to ogarnąć, żeby to było estetyczne. Nie będę wklejała swoich zdjęć, produktów zdenkowanych tylko ogólne zdjęcie (tak będzie w przypadku decubala) i poszczególnych grup produktów czy produktu, którego używałam znalezionego w sieci, ponieważ firmy L’biotici nie mogę znaleźć jednego, ogólnego zdjęcia. W kolejnej części pokaże, które z tych produktów dobiły dna.


Na pierwszy ogień poszła firma decubal. Zakochałam się w każdym z tych produktów. Prawdę mówiąc nie miałam tylko dwóch produktów: anti – itch gel i face vital cream. Z tego co słyszałam od mojej koleżanki to krem do twarzy sprawdzał się u niej świetnie.
Dobra. Zaczynamy:
                                I.            Clinic cream – aktualnie używam i muszę przyznać, że odpowiada mi nie jest taki bardzo tłusty, nawilża, ale nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Ma fajną konsystencje.
                              II.            Intensive cream – bardzo tłusty. Stosuje go na dłonie i stopy na noc, ewentualnie jak mam już naprawdę mocno przesuszoną skórę nóg.
                            III.            Lips & dry spots balm – idealny na narty, na wysuszone fragmenty ciała i spierzchnięte usta. 100% substancji tłuszczowych.
                           IV.            Body cream – wiele zawdzięczam temu balsamowi. Zimą uratował moją skórę zarówno ciała jak i inne produkty do rąk. Dużo bardziej tłusty niż clinic carem, ale na zime idealny.
                             V.            Shower & Bath oil – nie podrażnia, nawet bym powiedziała nawilża podczas mycia. Ja tego nie wymagam od produktów do mycia ciała, ale to w sumie dobrze, że ciut nawilża. Dobrze myje. Dołączona jest saszetka zapachowa, ale zapachu nie czuje.
                           VI.            Hand cream – drugi produkt, który uratował mi skórę dłoni w zimie. Stosuje go teraz głównie na noc. Cudo <3
                         VII.            Face wash – delikatna, nie pozostawia skóry tłustej, łagodnie myje twarzy i jest wydajna.
                       VIII.            Face cream – jak tylko wykończę wszystkie produkty do twarzy to wróce do niego, bo jest delikatny, nie pozostawia niczego tłustego na skórze, nadaje się pod makijaż i łagodzi podrażnienia.
                            IX.            Eye cream – myślałam, że jego forma kremu nie będzie mi odpowiadała, bo polubiłam żel innej firmy, ale jest idealny. Nie potrzebuję jakiegoś superproduktu, który zniweluje zmarszczki, bo takich nie mam, ale żeby nawilżał i ewentualne podkówki troche niwelował i to robi.

Jednym słowem: rewelacja. Niestety, te produkty, które ja mam mają krótkie daty. Najdłuższa jest na kremie pod oczy, do końca sierpnia. Później będę używała produkty, które mam w zapasie, więc nie powrócę tak szybko do nich, ale na pewno to zrobię. Krem do rąk i body cream wrócą na późną jesień i zimę to na pewno, a reszta to już moja Chomicza natura musi zadecydować jak szybko zapasy zużyje.

Drugą firmą po którą często sięgam jest L’biotica.

I.                  Produkty do włosów:

Z tych wszystkich produktów miałam tylko:
ARGAN MAKADAMIA KOKOS
Z tej serii miałam maski do włosów, szampon i odżywke bez spłukiwania.
WŁOSY FARBOWANE
Z tej serii miałam szampon i odżywkę bez spłukiwania
KERATYNA + JEDWAB
A z tej serii używałam tylko maski do włosów.
SERUM WZMACNIAJĄCE A +E
I tak. Jestem wielką fanką maseczek do włosów, które z moimi włosami zrobiły niejednokrotnie cuda. Zawsze po ich użyciu są miękkie i delikatne. Łatwo się rozczesują i układają.
Takie same uczucie jak przypadku maseczek mam z serum. Teraz mam przestój, ale muszę zakupić. Nie będzie to moje ostatnie opakowanie.
Co do szamponów i odżywek mam mieszane uczucia. Są bez SLS i parabenów, co jest ich wielkim plusem, ale zwłaszcza seria do włosów farbowanych mi nie przypadła do gustu. Fakt, kolor trzyma się długo, ale włosy są nie do ułożenia! Do tych produktów na pewno nie wrócę.

II.               Produkty do twarzy







Miałam MASECZKĘ Z OGÓRKA i Nie wiem co mam o niej sądzić. Jeszcze jedna jest czeka na swoją kolej, więc pewnie wtedy wypowiem się więcej na jej temat.
AKTYWNE SERUM DO RZĘS – o ile ktoś stosuje regularnie to jest świetna. Miałam taką fazę, że stosowałam ją codziennie i moje rzęsy nie wypadały, były ładne, gęste i chyba dłuższe.

III.           Pasty do zębów



HIMALAYA COMPLETE CARE i SENSI – RELIEF właściwie mogę wystawić im pozytywną ocenę. Sprawdziły się, nie podrażniły mi zębów, dobrze czyszczą. Cóż chcieć więcej. Wracać do nich na pewno będę jeszcze nie raz.