wtorek, 31 grudnia 2013

projekt DENKO #5 cz. II

  Ostatni dzień roku, więc pora na ostatnią notkę na blogu. Drugą część zużyć tym razem listopadowo - grudniowych, czyli mojego projektu DENKO #5. To do dzieła:P              
·         Bebeauty, płyn micelarny – ideał! Zdetronizował Ziaje dwufazową!!
·         Ziaja, bioolejek arganowy, krem na dzień i na noc- na początku fajny, później jakoś przestał mi odpowiadać. Nawet miałam wrażenie, że wywołuje lekkie podrażnienie
·         Oeparol, krem kondycjonująco – nawilżający – wpadł przez przypadek drugi raz do denka

·         Johnson’s baby, oliwka – dobra, ale Nivea baby ma inny zapach i chyba dlatego wole nivea baby

·         Colgate maxwhite shine – ostatnio moja ulubiona firma
·         Himalaya, complate care – ta jest ok, teraz mam do zębów wrażliwych i chyba się mniej polubimy. A to dlatego, że pierwszy raz jak myłam nią zęby to dwa razy nakładałam pastę! Parę ruchów szczoteczką i jakbym pasty w ogóle nie nałożyła!! Znikająca pasta. Byłam pewna, że nałożyłam na szczoteczkę (rzeczywiście tak było), a zaraz nałożyłam drugi raz.
·         Dentofresh, płyn do płukania jamy ustnej – całkiem w porządku

·         Ziaja Med, kuracja lipidowa – bardzo fajny! Jest delikatna, ale dokładna.
·         Ziaja, kremowe mydło arganowe – użyłam jako płyn do kąpieli i sprawdził się doskonale!
·         Original Source mango & macadamia – nie podbiło mojego serca.

·         Avon, watermelon płyn do kąpieli – klasyka gatunku
·         Bebeauty, peelingujący żel do mycia twarzy – zużyłam jako peeling szyi, ramion i dekoltu
·         Isana, zmywacz do paznokci- kolejna klasyka gatunku

·         Vipera, błyszczyk- fajny, niestety nie jestem wielką fanką błyszczyków. Używam tylko jak idę na imprezę. Ten leżał od mojej studniówki!
·         Oeparol, pomadka ochronna – na zimę idealna, jednak na lato nie, bo zaczyna się topić
·         Bepanthen eye – próbka, ale na tyle okazał się dobry, że kupiłam pół opakowania
·         Wibo, eyeliner – kolejny klasyk. Mam już jego następcę czarną i brązową

·         Sleek Line szampon – lubie litrowe szampony i to był kolejny dobry wybór
·         Johnson’s  baby, szampon – u mnie się nie sprawdził, bo obciążał moje włosy

·         Nivea repair, lakier do włosów – nie przepadam za lakierami, ale kupiłam gdy obcięłam włosy. Myślałam, że będzie z nimi kłopot, a  okazało się, że bez lakieru układają się ładnie i spokojnie do następnego mycia są proste.
·         Pro salon, odżywka – świetna. Na razie dam odpocząć moim włosom od niej. Mam serum z biovaxu i również z biovaxu odżywkę do włosów, ale na pewno do niej wróce

·         Vichy, dezodorant – tu już nie ma przypadku, że jest w obu częściach denka :P Akurat tak się złożyło, że jeden skończył mi się na początku września a drugi pod koniec grudnia.
·         Ziaja, różowa maska do twarzy i perfecta Spa domowy pedicure – nie są to próbki tylko pełno wymiarowe opakowania  i obie są dobre. Ziaja nawet mega dobra. 
      Pozostałe produkty to próbki. Godne uwagi okazały się emolium emulsja do kąpieli, biovax eliksir, mixa krem cc, aa sensitive nature Spa. Reszta nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia, może ze względu na małą pojemność. A i może la Roche - posay effaclar mat był jeszcze ok.











poniedziałek, 30 grudnia 2013

projekt DENKO #5 cz. I

Zapraszam Was na pierwszą część projektu DENKO #5 . Może nie jest bardzo imponujące, ale wierzcie część druga nadrobi. Nie ma na co czekać, do dzieła.
             Zaczniemy od płynów do kąpieli i do mycia ciała.
1.       Avon, płyn do kąpieli Pink Magnolia – lubie te płyny i już któryś raz przewija się w zużyciach. Będą następne
2.       Oilatum Soft, emulsja do kąpieli – bardzo fajna, ale mało wydajna. Mi starczyła na chyba 4 czy 5 kąpieli. Teraz mam oilatum baby
3.       Isana, kremowy żel pod prysznic – klasyka tak jak w przypadku Avonu


4.       Ziaja rebuild, peeling myjący gruboziarnisty – mocny zdzierak jak dla mnie, ale nie zauważyłam wyszczuplania przez ujędrnianie
5.       Decubal, intensive carem – lubie produkty tej firmy, balsam jest fajny i to nie mówie tylko ze względu na to, że miałam próbkę, ale dostałam pełnowymiarowy balsam i już połowe użyłam. Robi dużą konkurencje pharmaceris emoliacti krem- masło!
6.       venus, żel do higieny intymnej – Ziaja intima najlepsza, ale przynajmniej opakowanie mi się przydało. Jak  jadę do domu na weekend tonie muszę brać całej butli a tylko przelewam do tego opakowania i oszczędzam miejsca w torbie.
7.       Babydream, żel do mycia ciała i włosów – w blogosferze hit a dla mnie kit.

8.       Oeaparol balance, krem kondycjonująco – nawilżający – jakoś mi nie pasował. Zapach ma dziwny. Ostatecznie chyba połowe zużyłam jako balsam do ciała
9.       Vichy, dezodorant – mój obecny ideał <3
1       Splat ultracomlex, pasta do zębów – przeciętna, raczej do niej nie wróce. Znam lepsze.

 Wazelina kosmetyczna- niegdyś używana przeze mnie jako balsam na usta. Później długi okres przeleżała w lodówce.


 Cece care, odżywka do włosów - straszna dla moich włosów. Dostałam ją jako prezent gwiazdkowy wzeszłym roku, ale 'na raty' zużywałam
Isana, odżywka do włosów - szału nie ma, ale czego się mogę spodziewać po 2 użyciach?

1  Pomadka ochronna – kiedyś ją lubiłam, jednak została zniszczona przez moją małą kuzynkę

I później kilka próbek zużyłam.  Nie opiszę ich, bo za małe pojemności. Np. fluid pharmaceris – mam pełnowymiarowe opakowanie, ale niestety nie polubiliśmy się. Używając próbek miałam o nim dobre zdanie, teraz nie wiem co sądzić o nim. Jestem w trakcie używania, więc jak mi się skończy to powiem czy dobry czy użycie było drogą przez mękę.
Maska L’biotica z ogórka, maska nawilżająca Ziaja i tribiotic są produktami pełnowymiarowymi. Ziaja jak zwykle nie do pobicia. Po prostu ideał. To samo tribiotic – na moich dłoniach działa cuda! Co do maski z ogórka to nie jestem przekonana do jej działania. Kupiłam ostatnio zestaw świąteczny szampon, odżywka i maska do włosów L’biotica argan – kokos – makadamia i jest do tego dołączona własnie ta maska. Dam jej w ten sposób drugą szanse, inaczej bym jej drugi raz nie kupiła. 









niedziela, 29 grudnia 2013

:)

Czas wrócić na dobre do blogosfery. Długo mnie nie było i teraz nadrabiam zaległości blogowe. Niemal wszystkie blogi, które mam w linka przeczytałam. Zostało mi już niewiele. Pracuje również nad projektem DENKO # 5. Będzie to aż z 4 miesięcy (wrzesień – grudzień). I dlatego podzielę go na dwa posty. Będzie mi łatwiej a i część 2 będzie chyba dłuższa, bo ostatnio co chwilę coś wkładam do torby na puste opakowania! Dzięki temu mam chyba większy porządek w kosmetykach. Wyjątkowo pozbywam się na potęgę. Ostatnio niektóre produkty znalazły też nowych właścicieli. U mnie leżały bezużyteczne a komuś się przydały i jeszcze byli zadowoleni.
                Znowu mi przykro jak patrzę na październik i listopad w archiwum bloga, gdzie tylko po jednej notce napisałam. Mam motywację, żeby tu wrócić. Mam tylko nadzieje, że znajdę czas. Już skończyłam oglądać „BrzydUlę”, ale tak strasznie mi tego brakuję, że aż siłą powstrzymuje się przed rozpoczęciem od nowa. Bardzo polubiłam ten serial. Żaden inny tak fajny nie był. Wczoraj dosłownie pochłonęłam pięć odcinków „Sablewskiej sposób na modę”. Też jest fajny. Teraz czas zabrać się za czytanie lektur! O zgrozo! Lektury nie kojarzą mi się dobrze, raczej nudno a tu siostra zdaje maturę i trzeba pomóc pisać prace z polskiego. Czekamy tylko na zaakceptowanie przez polonistkę bibliografii i wieczory z Lalką (swoją drogą jedyna fajna kolumbryna), Cierpieniami młodego Wertera i coś z Biblii jeszcze było, ale nie pamiętam co dokładnie. Wybierałyśmy te pozycje we wrześniu, więc w natłoku zajęć wyleciało mi z głowy co tam jeszcze było. Z jednej strony chętnie wrócę do Lalki, ale wrócę do niej teraz, na początku roku, a nie w kwietniu. Bo jak wyskoczy mi te dwa tomy pochłonąć w kwietniu to się zdenerwuję, bo mam też swoją maturę.

Przy okazji mojej matury. Ubóstwiam angielski, ale nie wiem czy dam rade. Nie jest to mega trudne. Mam dobrą lektorkę, ale tematy wypracowań są kosmiczne! Przykład: rozprawka na temat wad i zalet procesu klonowania.  Opowiadanie ilustrujące przysłowie : zakazany owoc smakuje najlepiej. Duża liczba słówek do nauki. Mnóstwo gramatyki i wypracowań. Dzisiaj mam nadzieje, że uda mi się jak najprędzej i jak najwięcej ogarnąć angielski i biorę się za DENKAJ Chcę w Nowy Rok wejść z pustą torbą po zużyciach i w ogóle z czystą kartą.

sobota, 30 listopada 2013


Chwilowy brak czasu na cokolwiek, zwłaszcza na blogowanie. Niestety. Ostatnio dużo sie działo: wróciły kłopoty zdrowotne, chodzę na angielski i coraz więcej mam do zrobienia na następne zajęcia, praca i na okrągło tylko praca, ostatnie 3 soboty spędziłam w pracy (inwentura + dwie soboty, które muszę w miesiącu pracować), moje 22. urodziny (z powodu jednego e-maila uśmiechałam się prawie cały dzień;)chociaż to była złudna nadzieja, bo myślałam, że skoro napisał to pociągnie temat, ale do tej pory cisza;/ ) i ostatnio uzależniłam się chyba od oglądania na tvnplayer "Brzyduli" :)

Dzisiaj wpadłam tylko na sekundkę. Ale przy okazji muszę sie pochwalić: zaprenumerowałam Przyjaciółkę i dostałam prezent: 3 kosmetyki oillan balance: żel micelarny, krem do twarzy i żel pod oczy.

niedziela, 20 października 2013

Projekt "30 days to change"


Podobno jak uporządkujemy nasze otoczenie to również poukładamy nasze życie wewnętrzne. Mam nadzieje, że coś w tym jest. Naprawdę dużo wkładam wysiłku w uporządkowanie mojego świata, małej przestrzeni życiowej. Półtora miesiąca temu, jak miałam urlop mogłam najwięcej zrobić. I chyba tak też było. Z moich pokoi wywaliłam dwa całkiem sporej wielkości worki na śmieci. Wcześniej całą torbę ciuchów oddałam kuzynce.  W ciągu ostatnich kilku dni dużo czytałam o zmianach w 30 dni, dużo buszowałam po life stylowych blogach i stronach. Niestety, na jednej ze stron, z której najwięcej korzystałam a zwłaszcza podpowiedzi na każdy dzień zmian, zniknęły wszystkie artykuły o tym wyzwaniu. Jednak dużo ciekawych rzeczy tam przeczytałam, które na pewno wprowadzę u siebie (niestety nie wszystko przeczytałam).  Jak zmieniać swoje życie to od razu na wszystkich możliwych gruntach :) 

1.       Dzień 1 – 7  -  Tydzień wyrzucania zbędnych rzeczy.
Przede wszystkim chodzi o to, żebym utrzymywała należyty porządek. Nie oczekuję cudów, tylko chciałabym odkładać rzeczy na swoje miejsce, kosmetyki żeby nie wałęsały się po całym domu, a pokój nie wyglądał tak jak po przejściu tajfunu. Może być ciężko, bo jestem straszną bałaganiarą. Swoja drogą dobrze, że się do tego przyznałam przed sobą, bo wcześniej trudno było mi to powiedzieć o sobie. Mam świadomość tego i czuję się zażenowana, gdy ktoś znajomy czy rodzina do nas przychodzi i jedynie w moim pokoju jest syf. To tez nazwijmy po imieniu. Jest syf. Ale chce to zmienić. Mam nadzieję, że ta ilość rzeczy, którą wyrzuciłam podziała na mnie mobilizującą i niedługo odgruzuję się zupełnie. Wszędobylskie notatki i książki do farmacji /angielskiego /niemieckiego /rosyjskiego (moja nowa miłość) ujarzmione tak jak i stos gazet. Nastąpiły drobne kłopoty z kosmetykami i próbkami, bo są strasznie oporne w zużywaniu się, a ja jestem Chomikiem także nad tym też trzeba popracować ;p  Dodatkowo przejrzę szafę z ciuchami i butami. Tam też wkradł się mały chaos.

      2.       Dzień 8 – 14  -  Tydzień próbowania czegoś nowego.
Tutaj przede wszystkim chciałabym robić coś innego niż dotychczas każdego dnia. Teraz komputer, TV, sprzątanie. Głównie komputer. Jeszcze nie wiem jak wyjdzie ten tydzień, bo w moim mieście atrakcji jest bardzo mało, ale biorę pod uwagę książki, spacery, lekcje angielskiego z nowym lektorem, zajęcia w fitness clubie czy choćby wspólne porządki z siostrą (to może być najtrudniejsze).  Chciałaby też spędzić inaczej weekend niż zwykle, mam nadzieje, że pogoda mi na to pozwoli i czas, którego mam jak na lekarstwo.

3.       Dzień 15 – 21  -  Tydzień Perfekcyjnego stylu życia
Rezygnacja z niezdrowej żywności pójdzie chyba łatwo, bo ja już staram się odżywiać zdrowo. Oczywiście zdarza się jakaś mała kawa (ostatnio coraz rzadziej)czy coś słodkiego, ale poza tym to odżywiam się zdrowo. Może spróbuję czegoś nowego, więcej warzyw. Myślałam o pójściu do dietetyka. Jednak nie wiem co z tego wyjdzie. Również sport włączę czy spacery. A z tytułem tego tygodnia kojarzy mi się jeszcze strój, sposób dbania o siebie, makijaż (mój najczęściej make up no make up)


4.       Dzień 22 – 28  -  Tydzień Planowania swojego czasu.
Nie chce planować życia minuta po minucie, ale zwykle nie mam na nic czasu i odkładam na później. Bo albo coś robie i chce jeszcze kilka innych rzeczy zrobić, które zajmują sporą ilość czasu a tu się okazuje, że jest późno a ja mam na rano do pracy. Typowe dla pielęgnacji ciała, twarzy i włosów. Inny przykład odnośnie angielskiego: posprzątać, coś zrobić w domu a tu zaraz na zajęcia i koniec czasu. Materiał niepowtórzony a zaraz będą z tego pytali. To tylko dwa przykłady, ale w rzeczywistości jest takich więcej. Pisałam kalendarzu co danego dnia robiłam w pracy, ale ostatnio przestałam, więc czas do tego wrócić. I nie chce by rano z obłędem w oczach biegać po przedpokoju nieumalowana a za 2 minuty maksymalnie muszę już wyjść.

Mam nadzieje, że wytrwam w tym wyzwaniu. Nie zaczynam od początku nowego miesiąca czy roku, gdyż znowu zaszły zmiany w moim życiu. Już nie chodzę na kurs angielskiego przygotowujący do certyfikatu tylko od wtorku na przygotowanie do matury rozszerzonej (tak, zapisałam się! ). Zajęcia nie będą zawsze o tej samej porze. W tym tygodniu mam we wtorek od 16 do 17 (na razie godzina tygodniowo), a później będę umawiała się tak jak mi będzie pasowało. Miałam nauczyc się niemieckiego lub rosyjskiego jednak ten etap na razie zamykam, bo muszę skupić się całkowicie nad angielskim. I myślę, że to dobry czas by przywrócić moje Zycie na właściwe tory. Nie tylko chodzi o porządkowanie zewnętrzne, ale przede wszystkim uczuciowo i emocjonalnie muszę się ogarnąć.




niedziela, 29 września 2013

Niedziela

początek niedzielnego relaksu

Całkowicie wolna niedziela. Nawet słoneczna. Wczoraj po pracy spotkałam się z koleżanką z filologii. Ja byłam na angielskiej a ona na niemieckiej. Razem miałyśmy wieczorną siatkówkę, więc razem dojeżdżałyśmy, na zajęcia i z zajęć czasami też. Już od dawna planowałyśmy to spotkanie, ale nie było kiedy. Całkiem miło było. Znam ją od roku. Z czego przez miesiąc widywałam się z nią codziennie, a od listopada dopiero teraz.

                Wracając do dnia dzisiejszego. Zamierzam się skupić tylko na przyjemnościach.
      ü  Projektu DENKO w tym miesiącu nie robie, ale wydatki mus jest podliczyć
      ü  Z nowości: zapisałam się na maturę rozszerzoną z angielskiego, niestety nie wiem czy będę chodziła na kurs przygotowujący czy prywatnie, ale muszę pouczyć się słówek i gramatyki
      ü  Jadę do domu, by wytłumaczyć angielski kuzynce
      ü  A na koniec domowe SPA i lektura czasopism a później ‘Blondynka’ i ‘To nie koniec świata’

Jednakże zanim do tego wszystkiego dojdzie, musze zmierzyć się ze swoją przeszłością, teraźniejszością i poniekąd przyszłością w sferze uczuciowej. Już dawno miałam tutaj o tym napisać, ale teraz to zrobie. Może jak publicznie wyrzucę to z siebie to będzie mi lepiej, lżej?

czwartek, 12 września 2013

:)


Mój urlop prawie dobiega końca. Miałam od 2 września do 13 września, miałam mieć wcześniej, ale wszystko się pozmieniało niezależnie ode mnie. Niestety nigdzie nie wyjechałam, ze względu na stan zdrowia dziadka. Pierwszy tydzień zostałam z babcią. Ma to swoje plusy. Posprzątałam gruntownie dwa pokoje, trochę mniej gruntownie łazienkę i jeden pokój. Została tylko kuchnia. Mam nadzieje, że jutro uda mi się ją uprzątnąć.
                Cały czas trwają zmian. Ja się zmieniam i to co mnie otacza. Jedyne stałe elementy mojego życia to staż i zajęcia z angielskiego. Oprócz tego jestem Chomikiem kosmetycznym, ale to już wiecie. I bałaganiarą, z czym staram się walczyć. I teraz gdy jestem na tym urlopie najwięcej z tym walczę. Odgruzowuję moje pokoje. Już naprawdę sporo wyrzuciłam. Szuflada po szufladzie,  półka po półce. Mega intensywnie walczę teraz z próbkami, lekami (witaminy  głównie), notatkami, gazetami.
Myślałam, że jak będę miała małe pojemniki na kosmetyki, próbki czy produkty w wersji mini to będzie mniej chaosu w weekend jak będę w domu i po weekendzie jak wróce do domu nr 2. Guzik prawda. Owszem, jeżeli chodzi o szampon, płyn do kąpieli, płyn do higieny intymnej to się sprawdza i nic po za tym. Owszem podział kosmetyków działa w miarę dobrze, ale chyba czas na jego udoskonalenie. Inaczej dostanę oczopląsu. Nawet moja siostra zauważyła, że jak jeszcze mieszkałam w domu to nie miałam tylu kosmetyków (chyba nawet nie potrzebowałam) a teraz są wszędzie: w łazience (powiedziała, że nic innego tam nie zostanie niedługo tylko moje kosmetyki), u mnie w pokoju( tu prawie to samo). Niestety ma rację.
Kosmetyki to tylko część tego co muszę uporządkować. Dalej są ubrania. Chociaż tutaj jest mniej pracy. Mam wszystko poukładane, teraz tylko muszę dokupić parę rzeczy i ubrania letnie schować do szafy i będzie ok.
Notatki prawie też ogarnęłam. Zeszyty z pierwszej klasy liceum oddam koleżance z pracy, bo jej córka chodzi do tej samej szkoły i klasy co ja. To co ma zostać jest ułożone w 2 kolorowych pudełkach. A przybory w koszyczku pod ławą.
Tak więc prawie wszystko zostało zrobione.  A mimo to dalej mam bałagan. Oczywiście spowodowany kosmetykami, notatkami, gazetami i lekami. Mam nadzieję, że jutro i pojutrze mi wystarczy by na koniec urlopu powiedzieć, że się odgruzowałam.


 Dwa powyższe zdjecia charakteryzują mój pokój w trakcie sprzątania 1) wszystkiego - dosłownie, 2)notatek.

poniedziałek, 2 września 2013

projekt DENKO #4

Dzisiaj czas na projekt DENKO#4 ;) Jak na dwumiesięczne denko zużyć jest dużo. Ostatecznie wyrzucam całą torbę:) Jak wszystko włożyłam do niej to był mały efekt wow! Chyba takie projekty obejmujące 2 miesiące będę teraz robiła. Miesiąc to za mało dla takiego chomika jakim ja jestem:) Jednakże mam teraz urlop, tonę w próbkach, więc przez dwa najbliższe tygodnie, oprócz oczywiście pełnowymiarowych produktów będę używała próbek, zobaczymy może coś szczególnie zwróci moją uwagę. Zaczynamy:
Pierwsza grupa produktów to cztery użyte do ciała, ale czy dobre?
Cepan - szału nie ma. Stosowałam go po zagojeniu blizny po wycięciu wyrostka robaczkowego. Nie doczytałam ulotki, że trzeba go stosować pół roku bodajże po otwarciu. Ok, w listopadzie minie dwa lata.. Jednak stosowałam go mimo to później jako 'kompres'. Dość dużą warstwę posmarowałam ranę i na to niejałowy gazik i plasterek. Ale jego zapach mnie zabijał, a że data ważności minęła to wyrzucam.
Iwostin bezwodny olejek do mycia ciała - Zakochałam się w nim! <3 Kupiłam go za ok. 12 zł, u siebie w aptece, ze względu na datę, do końca sierpnia. Starczył na dwa miesiące codziennego stosowania. Bardzo wydajny, fajny i jak tylko skończy mi się zapas Isany, Lirene i Ziaji to będę chciała do niego wrócić:)
Lirene Intensywny żel-krem antycellulitowy - kupiłam go w pakiecie z kolejnym produktem. Nie jestem fanką takich specyfików, tzn. takich, po których cellulit zniknie, będzie gładko, miękko i jędrnie. O mamusiu, cudownie by było, ale ja w to nie wierze. Nogi, owszem były ładnie leciutko nawilżone, ładny zapach, trochę lepkie, ale tylko przez chwilę na początku. Jest lepszy niż kolejny produkt, więc jeżeli kiedyś wpadnę na pomysł kupna czegoś na cellulit to myśle, że do niego wrócę.
Lirene modelujący balsam - tak jak pisałam, wole żel- krem, co nie oznacza, że jest bardzo zły. Na koniec jego żywota przeniosłam część do pudełeczka i dodałam kilka kropel witaminy A. Moją siostrę podrażnił, a mnie nie. Raczej do niego nie wrócę.
 
Druga grupa zużyć to produkty do włosów.
L'biotica Biovax dwufazowa odżywka do włosów farbowanych - Masakra. Kolor ładnie się trzyma, ale żeby ułożyć potem włosy to trzeba mieć nerwy ze stali. Osobiście nie wrócę, wole inne produkty biovaxu.
Prosalon nawilżająca odżywka do włosów- zamówiona u fryzjerki, nie wiedziałam czy dobrze robie, ale to był strzał w 10! Włosy były nawilżone, miękkie, dobrze się układały. Już zamówiłam drugą butelkę:)
Biosilk jedwab do włosów - któraś z kolei buteleczka. Jednak powróciłam do niej po długiej przerwie, gdy biovax zawiódł, prosalon się skończył, a on był na dnie i od razu go wykończyłam. Teraz kończę inną zalegającą odżywkę, też powrót, ale o tym w kolejnym denku.
 
Produkty do twarzy. Tutaj mamy dwa wyrzutki, które opiszę razem.
Lirene pianka do mycia twarzy i oczu 20+ oraz Under twenty krem nawilżająco - matujący - pianka na początku fajna, ale ostatnio raczej siała spustoszenie na twarzy niż jej pomagała oczyszczając. A krem fajny, lekkie nawilżenie, bardziej matowienie. Data się skończyła, a ja nie mam zamiaru niczego po terminie stosować na twarz..
Synergen Puder kompakt - trafił drugi raz do denka, ze względu, na to, że jeszcze trochę było pudru i go do końca wykorzystałam. A z rozpędu trafił do torby:)
 
Isana zmywacz do paznokci - jedyny najlepszy zamiennie używam z zielonym:)
Perfumy playboy play it spicy - lubię te perfumy teraz mam kolejną butelkę. Jednak zmienię trochę zapachy i kolejne perfumy będą trochę inne.
 
 
Ostatnimi ukochana marka past do zębów:)
Colgate maxiwhite - otwieram dwie tubki past jednocześnie i tak wyszło, że teraz tylko jedna tubka w denku, ale Colgate pokochałam:)

I tak oto dobrnęłam do końca:) Prawdę powiedziawszy powinny być tu jeszcze dwa produkty masło do ciała tutti frutti, ale oddałam siostrze i nie zrobiłam zdjęcia a także podkład rimmel stay matte, tego gościa oddałam mamie ( pewnie zużyją razem z siostrą) mi przestał służyć. Na twarzy nie mogłam go rozsmarować, pozostawiał dziwne smugi jakby na skórze się rozwarstwił. Dając mamie sprawdziłam go na nadgarstku i rozsmarował się dobrze. Na razie nie mam skarg i zażaleń, więc u nich pewnie się sprawdził.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Lubimy czytać:)

Dzisiaj czas na bardzo przyjemnego posta:) Mianowicie książki. Przy okazji wolnego w szkole językowej ( który dobrze mi zrobił, ale oczywiście mógłby trwać dłużej) przeczytałam 4 książki. Mogło być więcej, ale niektóre mnie nie wciągnęły i nie zachwyciły. Nie lubie sidzieć dwa tygodnie nad książką i przeczytać rozdział, bo tak naprawdę w ciągu tych 2 tygodni usiadłam do niej raz i później przekładałam ją z miejsca na miejsce. Niestety i takie się zdarzają.
 Ostatnio nie jestem fanką jakiś poważnych książek, które polecała moja wspaniała polonistka z liceum. Zapisywałam skrupulatnie wszystkie tytuły, które polecała jednak jeszcze się nie skusiłam. Na pewno to zrobie, ale chwilowo chce, żeby książka, którą czytam mnie odstresowała. Dlatego wybieram lekkie i przyjemne książki jeżeli mam ochotę rzucić wszystko i ją czytać to znaczy, że trafiłam w dziesiątkę z doborem książki. Oto co mnie zachwyciło w ostatnim czasie:

  • Ewa Siarkiewicz, Kuźnia na rozdrożu
Książka kupiona przypadkowo kilka lat temu i przeczytana co najmniej 2 razy. Przygody Adeli pokazują, że nawet tkwiąc w martwym punkcie w życiu może się przydarzyć coś dobrego. Co odmieni nasze życie. Adela spotyka się z wróżką i mimo nie chęci musi przyznać, że ma ona racje. Kłopoty siostry sprawiają, że ma odwagę postawić na swoim. Szuka siostrzeńca, który dowiedział się, że jego ojcem jest ksiądz. Mimo, że Laura nie jest religijna, pozwala synowi poznać wszystkie religie i wybrać. Wybiera katolicyzm. Gdy dowiaduje się prawdy, w swoje urodziny. Oskarża matkę, że przespała się z księdzem, a że jego ojciec okazał się dupkiem i zwiał jak miał okazję zostawiając młodziutką Laurę w ciąży to nie interesuje go. Gdyby nie pomoc siostrze zginęłaby w katastrofie lotniczej. Odwołany przez nią lot uratował życie pasażerom i załodze.
Porzuca swoje bardzo poukładane przez męża życie, piątkowe obiadki z teściami, Włochy. Okazuje się, że jej masażysta, o którym marzyła darzy ją uczuciem i pomaga jej. Trochę romantyczna, przewidywalna, ale dobrze czytająca się opowieść o zmianach w życiu prawie trzydziestoletniej kobiety.
 
 
  • Janet Evanovich, Jak upolować faceta, po pierwsze dla pieniędzy
 
Przezabawna komedia kryminalna. Stephanie Plum, rozwiodła się, straciła pracę, komornik zabiera jej samochód i czyha na mieszkanie, w którym i tak praktycznie nic nie ma. Szuka pracy i zatrudnia się jako Łowca Nagród u kuzyna, za którym nie przepada. Ma doprowadzać przestępców na posterunek policji, którzy sami się nie stawili mimo wezwania. Nie ma pojęcia jak to się robi, posługuję bronią, a mimo to bierze zlecenie na Morelliego, za które zainkasuje największą sumkę. Problem w tym, że Morelli to policjant oskarżony o morderstwo, sprawa ma jednak drugie dno. Stephani jest nie doświadczona i jak magnes przyciąga nieszczęścia. Więc tak naprawdę szukając Morelliego jest jednocześnie przez niego ochraniana. A dodatkowo znają się od dawna, co komplikuje sytuacje, bo Morelli uwiódł i wykorzystał ją. Naprawdę godna polecenia. Kupiłam ją razem z gazetą ale już planuję kupić kolejne części przygód Setphani.
 
 
  • Maciej Przepiera, Epidemia zamkniętych serc
Aleks, główny bohater, prowadzi beztroskie życie. Wyjazdy, puby, hotele, panienki, przygodny seks. Nie zważa na to, że ma rodzine: żonę i dziecko. Gdy traci to popada w alkoholizm. Pije na umór. Po wytrzeźwieniu zaczyna układać swoje życie od początku. Poznaje bliżej swojego syna, siostrę i jej rodzinny sekret, malarza Sebe zakochanego w Viki, małą Marysie, jej opiekunkę i matkę... Nigdy wcześniej nie dogadywał się tak z matką swojego syna. W między czasie zostaje okradziony przez ekskluzywną prostytutkę, z którą się związał, a dochodzenie w tej sprawie prowadzi Wiesia, jedna z jego byłych.  Wciągająca opowieść.
 
  • Katarzyna Grochola, Trzepot skrzydeł
Poznajemy Hankę. Szczęśliwą mężatkę, dobrego pracownika, ma własny dom, do szczęścia brakuje tylko dziecka. To tylko pozory. Koleżanki zazdroszczą przystojnego męża, który jest jak książę z bajki, kochający, miły, szarmancki, przystojny, dobrze sytuowany, nie wiedzą tylko, że za drzwiami ich idealnego domu katuje swoją żone. Ta mu pozwala, bo wie, że przeprosi, będzie dobrze, już więcej tego nie zrobi. A pierwsza żona tak go skrzywdziła odchodząc bez słowa wyjaśnienia, że ona nie może tego zrobić. Są chwile, że potrafi zrobić jej karczemną awanturę za kupienie mleka 3%, a nie 0,5% tak jak lubi, łamie jej za to rękę, ale są też cudowne chwile.
Nie wie, co powiedzieć by go nie urazić, nie wkurzyć. Bo tak naprawdę każda odpowiedź jest zła. Wraca szybko z pracy by obiad był na czas, od razu zmywa, bo mąż nie lubi brudnych garów w zlewie, sprząta, pierze, prasuje, a w nocy nie chętnie uprawia z nim seks by tylko jak najszybciej skończył, a jednocześnie nie wściekł się, że czuje do niego obrzydzenie i nie chce się kochać. Dzieje się tak dopóki nie zachodzi w ciążę. W czasie, gdy po złamaniu ręki był dla niej dobry, starają się o dziecko. Bardzo tego chciała, ale nie oczekiwała takiej reakcji, wściekł się,s twierdził, że specjalnie to zrobiła. A ona modliła się, żeby dziecko przeżyło. Niestety, tak ją skatował, że poroniła, a lekarz był w szoku, kto mógł jej to zrobić.


sobota, 10 sierpnia 2013

Mnóstwo wątpliwości w głowie...

Witajcie, tego posta a właściwie jego tematyki nie planowałam. Wszystko wydarzyło się nagle i bez mojego bezpośredniego udziału. Wczoraj napisała do mnie D. W pierwszej chwili nie wiedziałam, że to ona. Nie mam jej nr w kontaktach, ale kiedyś pisałyśmy, więc gdzieś już w wiadomościach był i po treści skojarzyłam. Pisała, że będzie na weekend i czy możemy się spotkać. Ok, a że mogłam od razu napisać, co nie zawsze się zdarza to odpisałam, ze ok, tylko jestem do 19 w pracy i w ogóle. W piątek jej nie pasowało, ale zaproponowała sobotę. O ja naiwna jeśli myślałam, że po tak długim czasie się spotkamy. Miałam jechać do domu, bo mam wolny weekend, ale ok po 16 jadę do ciotki, więc do 16 mam czas. Do domu i tak pojadę wieczorem, więc tak napisałam. Nic, cisza. No kurde, mam jakieś plany i w ogóle, więc chce wiedzieć co i jak. Dzisiaj wysłałam jej znowu SMSa co i jak ze spotkaniem. Odpisała od razu, że jej mama ma remont i pomaga, więc nie wie czy do 16 się wyrobi. WTF? Chwilowo jej nie odpisałam, wolę tutaj napisać co i jak, żeby nie odpisać czegoś nie przemyślanego i dopiero jej coś napisać.
Czy ona jest poważna? To nie jest liceum, gdzie mam plan zajęć, zajęcia pozalekcyjne od poniedziałku do piątku a w weekend robisz co chcesz ew. uczysz się na sprawdzian. A we wakacje hulaj dusza piekła nie ma.
Mimo, że przestałam patrzeć jak ludzie mnie postrzegają. Zaczęłam mówić czego chce i czy JA tego w ogóle chce. to są chwile, że jeszcze się waham. Wczoraj mogłam powiedzieć, że nie, mam inne plany. I tak by było najlepiej. Ale zrobiłam to ze względu na czasy licealne. Głupio się kłócić, nie odzywać się do siebie mimo, że się było przyjaciółmi. Jest tyle rzeczy, które powinnyśmy sobie wyjaśnić. Bo nawet jeżeli trzeba zamknąć za sobą przeszłość i skończyć stare przyjaźnie to trzeba to zrobić jak człowiek. Po wyjaśnieniu mogę zamknąć te niedomknięte drzwi z napisem Przyjaźń z D.
Boże, widzisz i nie grzmisz.... Było tak pięknie, zapomniałam o tym co było. Nawet nie kusiło mnie, żeby do niej napisać..

piątek, 2 sierpnia 2013

Czas zacząć Sierpien

 

Bardzo chcę by ten miesiąc był miesiącem poświęconym bez reszty urodzie, pielęgnacji, odżywianiu i formie. Przede mną już tylko 29 dni dbania o kondycję ciała i skóry, włosów. Oczywiście nie może zabraknąć czasu na dobre samopoczucie.  Przede wszystkim domowa pielęgnacja. Jednak mam w planach kosmetyczkę, fryzjera. Nieśmiało myślę o zrobieniu podstawowych badań lekarskich i przeglądzie denstystycznym. Jednak jeśli nie uda mi się to w tym miesiącu, to pójdę w następnym.

W nowy miesiąc zamierzam wejść mnóstwem zabiegów pielęgnacyjnych.

*      Ciało: peeling, aromatyczna kąpiel, balsam

*      Włosy: odżywcza maska

*      Twarz: peeling enzymatyczny, krem

*      Oraz: manicure, pedicure

Na koniec dobra książka i angielskiJ

                Takie plany na początek sierpnia. A co dalej? Mam bardzo suchą, wrażliwą i alergiczną skórę, a do tego niezbyt często, ale jednak pojawiają się wypryski. Przede wszystkim nawadnianie od wewnątrz. Nie jestem sumienna w stusunku balsamów do ciała i smaruje się nimi jak moja skóra jest już bardzo sucha. A to błąd i czas to zmienić. To samo mam jeżeli chodzi o twarz. Mam mnóstwo produktów do twarzy, które leżą. Natomiast stan moich włosów wcale nie jest lepszy. Był czas, że je odbudowałam. Ale  długo to nie potrwało. Włosy traktuję po każdym myciu albo odżywką albo maską lub serum wzmacniające. Jednak wróciłam do jaśniejszego koloru, suszenia, prostowania i lakierowania. To je zabija. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale najpewniej klimatyzacją i brakiem systematyczności, ale moja skóra się strasznie przesusza, mimo iż nawilżam. Ale, ale nie zamierzam się poddawać i sierpień będzie miesiącem urodowymJ Już zaczęłamJ

wtorek, 30 lipca 2013

O wszystkim i o niczym.

Kawa zawsze dodaje mi Powera!:) Co mnie niesamowicie cieszy, gdyż mogę więcej i szybciej zrobić coś:) Teraz chwila odpoczynku. Od rana praca, a po powrocie sprzątanie. Teraz czas na odpoczynek. Mam w planach jeszcze trochę sprzątania, więc siły muszą mi się przydać.

Remont się już dawno zakończył. Zostało mi tylko kupić żarówkę (taką diodową ;P), jedno pudełko ozdobne i to chyba by było na razie tyle z bibelotów do pokoju. Tylko tyle przyszło mi do głowy, ale pewnie coś tam jeszcze się znajdzie. Ten remont trochę mnie zaskoczył. Tzn. chciałam go zrobić, ale nie było wiadomo kiedy, trochę to spontanicznie wszystko wyszło. Miałam nawet wyszukane zdjęcia w internecie i miała powstać o tym notka. I powstanie, bo chce jeszcze kupić te dodatki i w ogóle mój drugi pokój też chce jakoś go odświeżyć. Pewnie nie będę malowała, ale może coś tylko przestawię albo dokupię. Chaotycznie mówię, wiem. Po prostu szukam inspiracji, jakiegoś pomysłu na swoje dwie małe przestrzenie życiowe.

Kosmetycznie u mnie zawsze chaotycznie. Na razie ten podział na grupki, o którym pisałam w poprzedniej notce się sprawdza. Staram się nie kupować (heh...) kosmetyków. Jednak rosmanowa promocja na lakiery maybelline colorama skusiła mnie i do kolekcji lakierów (a niestety mam do nich wielką słabość..) dołączyły kolejne dwa. Jednak na tym myśle, że koniec. Inaczej utonę w morzu balsamów do ciała, żeli pod prysznic, płynów do kąpieli, niezliczonych próbek i wielu innych kosmetyków. Jedyne przed czym się nie powstrzymam i kupię jest to Biała Perła System wybielający 10dni. Cudów nie oczekuję, ale liczę, że jakieś efekty będą i przy okazji nie podrażni mi dziąseł. Jutro powinny być, a jak nie to zamówię w innej aptece. Pudełka do projektu DENKO #4 dzielnie zbieram. Szału na razie nie ma. Ale tak pomyślałam, żeby zrobić sobie miesiąc dla urody. Pooczyszczam i ponawilżam skórę a i przy okazji pewnie parę pustych pudełek do DENKA wpadnie ;p

Ostatni czas obfitował również w przeczytane książki. Aż 4. Biorąc pod uwagę czas, a właściwie jego brak to dużo. Recenzje  pojawią się wkrótce. Niestety jedna z bibliotek z których często korzystam jest jeszcze w trakcie przeprowadzki do innego lokum i piętrzą mi się książki do oddania, tym bardziej, że zawsze wypożyczam także dziadkowi historyczne książki. Bodajże do końca kwietnia była czynna i zwiększyli limit książek (normalnie jest max 5 na miesiąc, przy dobrych stosunkach z paniami z biblioteki i regularnych oddawaniach więcej) . Skorzystałam z okazji i wypożyczyłam sporo, a teraz niecierpliwie czekam aż je oddam (albo odwiozę, bo mi przenieśli bibliotekę w drugi kąt miasta, a z taką ilością książek nie zamierzam biegać...).

Chyba na tym zakończę dzisiaj. Jeszcze trochę pracy przede mną.

piątek, 19 lipca 2013

Remont

Witam:) Moja nieobecność w blogosferze tym razem była spowodowana remontem. Różnica kolosalna. Przeciągnęło się to w czasie oczywiście. Nawet teraz, pisząc, robie porządek w kosmetykach. Chociaż mam wrażenie, że to się nie da zrobić. Trochę podzieliłam kosmetyki na 5 grup:
  1. Na wannie: Szampon, olejek do mycia ciała,  płyn-krem do higieny intymnej...
  2. Używane aktualnie: lakier do włosów, odżywka, wszystko do zębów....
  3. Podręczne: krem do twarzy, lakiery, balsamy do ciała....
  4. Podręczne, ale w torbie: krem do rąk, krem Bambiono, woda termalna
  5. szafka: wszystko, czego aktualnie nie używam lub rzadko używam, czyli: zapasy wszystkiego:P
To tylko przykłady rzeczy, które umieściłam w poszczególnych grupach.
 Chwilowo to by było wszystko. Cos poprzestawiałam na klawiaturze i mam trudności w pisaniu

czwartek, 4 lipca 2013

Projekt DENKO#3

Czas na projekt DENKO. Dużo  nie ma, ale zawsze coś.


Avon care, silicone glove krem do rąk
Całkiem fajny. Zostawiał powłoczkę, film na skórze i chronił przed detergentami.  Miałam wrażenie, że jak użyłam go przed np. sprzątaniem to ręce były delikatne mimo kontaktu z wodą i detergentami. Ostatecznie oddałam mamie, bo mi się na mnożyło kremów do rąk, a tak często nie używam.


Avon, Advance techniques, wosk do włosów
Kiedyś go używałam. Od dłuższego czasu leżał w szafce, ale już do niego nie wrócę. Oddałam siostrze, a ona niech z nim zrobi co będzie chciała. Ja nie mogę się do niego przekonać.
 
 

Nivea, Invisible (niebieski, aerozol)
Fantastyczny. J Na pewno do niego wrócę. Obecnie używam Vichy i mi odpowiada.


 Avon, skin so soft, balsam opóźniający odrastanie włosków po depilacji

Też oddałam siostrze. Moja skóra źle go znosiła. Mam suchą i wrażliwą skóre. Miałam nadzieje, że nie gość, że opóźni odrastanie włosków to nie będzie mnie podrażniał. Bład. Był okropny. Piekła  mnie skóra. Nigdy więcej!

Ziaja, czekoladowy peeling myjący gruboziarnisty.
Mało wydajny, mocny zdzierak.  Wysuszał skórę.  Mimo to, jednak wrócędo niego. Stosowałam 1 na tydzień i po mocnym nawilżeniu wszystko było ok.
Romantica, szampon do włosów
Moja chyba druga butelka. Mega wydajny a przy tym niedrogi. Zostało na dnie, więc przelałam do umytego pudełeczka po peelingu ziaji;)
 

Pharmaceris, krem do rąk, lipo protect
Fajny, delikatny, nietłusty.  Jest jeszcze, ale zabiorę go do pracy i tam go zostawię. Często myję ręcę, a on mi się przyda.
 

Isana,żel pod prysznic kokosowy
Lubie żele Isany. Mam nawet mały zapasik w łazience. Jednak miałam wrażenie, że ten mnie podrażnił. Pomijam szczegół, że mnie ostatnio wszystko podrażnia!

Joanna, szampon do włosów farbowanych
Od jakiś 2 lat kupuję te litrowe szampony w sklepach fryzjerskich. Ostatnio romantice spotkałam w Kamie i Netto. Lepiej się opłacają i są po prostu dobre.  Ten poleciła mi moja fryzjerka. Sprawdził się w 100%, jednak na razie zmieniam, bo moje włoski przyzwyczajają się do szamponu.
Biovax, maseczka keratyna + jedwab
Tak naprawdę maseczke, odżywek regularnie zaczęłam używać rok temu. Miałam suche i plączące się włosy. A to za sprawą prostowania i rozjaśniania. Zaczęłam od maski kallos, była cudowna. Poprawiła mi się kondycja włosów. Potem używałam różnych produktów (niektóre z nich opiszę, bo oczywiście Patrycja nie wszystkie produkty zużywa od razu ;p) aż doszłam do tego. Pierwszy raz nie byłam zachwycona. Naładowałam naprawdę sporo na włosy i…nic! Jakbym nie miała niczego na nich. Dopiero przy płukaniu zaczęły być widać efekty. Im dłużej trzymam tym włosy są fajniejsze. Teraz będzie maska makadamia, argan i kokos z biovaxa
Colgate, pasta whiter teeth in 14 days
Taaaaa, bo uwierze. Mam manie czytania składów past do zębów. Zawsze przed tą półką spędzam co najmniej 10 min. Składem się nie różnią.  Zostałam z colgate i na razie nie zmieniam.
Vichy, normaderm, żel złuszczający
Bubel roku. Podrażnił mi twarz, wysuszył i nie mogę doprowadzić jej do kultury od  ponad 2 miesięcy. Kupiłam na promocji -50%. I to były najgorzej zainwestowane pieniądze roku. Naprawdę. Jedyny plus to jego wydajność.
Synergen, podkład kopakt
Lubię go. Jest delikatny, więc czasami tylko przypudruję nim twarz i jest ok. Tym bardziej, że nie mam problemu jakiegoś większego z zaskórnikami.
Biovax, szampon do włosów farbowanych
Kolejny dobry produkt. Jedyna jego wada to że po myciu włosy są ciężkie do ułożenia. ALE przez to, że nie ma silikonów, co jest zaletą. Więc jest godny polecenia tym bardziej, że trzyma kolor naprawdę długo.
 

Biovax, serum wzmacniające z wit. A + E

Zaczęłam używać, bo miałam próbkę dołączoną do maski i… już kupiłam drugie opakowanie. A to o czymś świadczyJ

W tym DENKU to tyle. Następne będzie gdzieś w okolicy września. Zależy ile będę miała pustych pudełek