niedziela, 25 stycznia 2015

Co wybrać?

                Nie mogę się zebrać by cokolwiek napisać. Mam dwie notki rozpoczęte, ale nieskończone. Kilka w planach, ale nie wiem jak z tym wyjdzie. Dzisiaj też miało być co innego, w ogóle mój dzień i cały weekend miał wyglądać zupełnie inaczej. Jestem właśnie na etapie intensywnego myślenia nad swoja przyszłością. Co NAPRAWDĘ chcę robić w życiu, co jest mi POTRZEBNE, a co niewarte by tracić przez nie zdrowie? Sama nie wiem, czego chce i od kilku dni przerabiam wszystko po kilka razy. Czy lepiej będzie tak zrobić czy nie, czy może powinnam to zostawić tak jak jest… Tyle pytań, wątpliwości..
                Słowo STUDIA przyprawia mnie o mdłości, a pytania czy będę dalej studiowała czy rezygnuje doprowadzają mnie do furii. Zupełnie nie wiem, co z tym fantem zrobić. Podjąć samodzielna, dobra i słuszna decyzje to jest wyzwanie, na które brakuje mi odwagi. Za tym, żeby zrezygnować przemawiają:
Ø  Stres – jest stres, sa problemy ze zdrowiem.
Ø  Praca –coraz ciężej mi łączyć jedno z drugim. To nie jest tak, że siadam pół godzinki i wszystko umiem. Tu trzeba posiedzieć nad tematem. Nie mogę zawalać nocy, bo muszę być przytomna. A i tak pretensje w pracy, że się nie uśmiecham, nie odzywam i wszystko spowodowane oczywiście studiowaniem… Żenada, wiem.
Ø  Fonetyka – mam ogromny problem, żeby zaliczyć Ash – jeden z najważniejszych dźwięków w amerykańskim angielskim! Teraz mi nie zaliczył 2 dźwięków, ale to pierwsze podejście. Nie zalicza przez pierdoły. Raz nagrałam zbyt wolno, poprawę słychać, w 3 miejscach zły akcent, a ostatnio zaliczył, ALE zbyt szybko (!) i jeden zły akcent. To jest mega stresujące. Jak siadam to już na płacz mi się zbiera, a przy ok. 20 nagraniu płaczę. Ostatnio przed tymi zajęciami wzięłam tabletkę uspokajającą, bo inaczej bym się poryczała albo pieprznęła drzwiami i wyszła…
Ø  Na koniec egzamin PNJA, nań ok. 100 tematów przynajmniej 10 minutowych, perfekcyjnie przygotowanych: super wymowa, wyszukane słownictwo, najlepiej ciekawe – dwa tygodnie urlopu w pracy to mało na ogarnięcie. Nie wspomnę, że w międzyczasie zaliczenia bieżące a teraz parę semestralnych.
Ø  Brak jakiegokolwiek życia poza praca i nauka. Nie mam na nic czasu.
Przeciwko rezygnacji sa:
§  Lubię angielski pisałam o tym nie raz, ale jak nadchodzi czwartek przed zjazdem i wiem, że to ostatni dzwonek na zrobienie czegoś – to ryczeć mi się znowu chce, bo przede mną powtórka z fonetyki, grama i książka na historie literatury i assignments do pana K., a już czas goni. I pluje sobie w brodę, że znowu nie wyrabiam się, a wiem dobrze ile zrobiłam. I, że siedziałam nad ustrojstwem każdego dnia po kilka godzin.
§  Nie tylko ja mam problem z fonetyka – pół grupy obecnie go ma…
§  Łacina – jak powiedziałam, że muszę zrezygnować to pan od łaciny powiedział, że chyba żartuje, byłam najlepsza i do kogo on będzie teraz mówił, bo tylko ja wiedziałam, o co kaman… A później zaczepił B., żeby mnie przekonała, żebym nie rezygnowała. Bardzo miłe, ale czy to wystarczy?
§  Jak już jestem w Poznaniu to jestem w innym świecie, innym życiu. Jest mega stres, jak będzie tym razem, zaliczenie itp., Ale czasami po prostu czuje się tak dobrze wśród ludzi, na niektórych przedmiotach. Mam wrażenie, że niekiedy praca i studia stanowią rytm mojego życia. Tylko jak to moja siostra ujęła: mam za dużo na głowie.
Co wybrać? Co będzie słuszne i dobre dla mnie? Chwilowo nie mam pojęcia, a decyzje trzeba podjąć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz