W życzeniach wypowiadanych w Sylwestra: Oby ten Nowy Rok był lepszy od poprzedniego jest wiele prawdy. Przynajmniej jeśli chodzi o rok 2015 dla mnie. Jaki on był? Koszmarny. Ani odrobinę nie przesadzam. Przez pierwsze pół roku chodziłam do pracy jak na skazanie, za łzami w oczach. Masakra, lepiej tego nie wspominać. Później była Grecja –najlepsza rzecz, która przydarzyła mi się w tym roku. Najcudowniejsza, najfajniejsza i zarazem najbardziej ekscytująca. Jestem domownikiem i nie lubię radykalnych zmian w życiu a tu skok na głęboką wodę! Nie żałuję tej decyzji. Dalej były same nowości życiowe: szpital na Polnej w Poznaniu, rok na diecie bezglutenowej, nowe miejsce starej pracy i jednocześnie uwolnienie od starego miejsca, a na końcówkę roku wydarzył się swoisty cud – M. Po prostu M. Kolega. Dlaczego cud – długo bym musiała pisać o swojej psychice… Podsumowanie podzielę na kategorie, podobnie jak w roku poprzednim.
Rok bez glutenu
Na diecie nie byłam nigdy wstanie wytrwać
więcej niż pół doby. A 01 stycznia minęło 17 miesięcy na diecie
bezglutenowej. Nie używam też mleka z laktozą. Jeżeli coś kupuję bez
glutenu i jest jednoczenie bez laktozy
to super. Ale zdanie: może zawierać
śladowe ilości laktozy nie jest przeszkodą
by to zjeść. Może zawierać gluten,
Produkt zawiera śladowe ilości glutenu
– całkowicie wykluczają dany produkt. Ale dzięki tej diecie mogę jeść dużo
rzeczy. Dwa lata temu nie jadłam praktycznie niczego. A teraz? Spaghetti,
tosty, pizza, makaron, gołąbki, pulpety czy zwykłe naleśniki albo kurczak
pieczony nie sprawiają, że przez tydzień będę odczuwała dolegliwości żołądkowo
– jelitowe. A jeżeli wcześniej coś takiego chciałabym zjeść? Tak, w piątek
wieczorem, pod warunkiem że nie szłam w sobotę do pracy i przez weekend mogłam
się wychorować. W razie czego. Do tego doszedł sport: jazda na rolkach, która
króluje cały czas w letnim okresie, ostatnio bieganie, a jak tylko zrobi się
cieplej to zacznę jeździć na rowerze. Okazało się, że M. zna lepiej moje
okolice niż ja sama. Ale przede wszystkim dla lepszej figury to zrobię. A gdy w
ubiegłym roku biegałam od końca lutego do grudnia to widziałam jak pięknie
wszystko się zmienia. Dawno zapomniałam o tak z pozoru błahych rzeczach.
Detoks kosmetyczny i projekt DENKO
DENKO z ubiegłego roku już wkrótce na blogu. Detoks trwa w najlepsze.
Moje cele na rok 2016, bo dzięki roku ubiegłego mam realną szanse spełnić te
cele. Są to: kremy do rąk – cel: 2-3 naprawdę dobrych, krem do twarzy – cel:
jeden dobry, ewentualnie drugi w zapasie, kosmetyki do makijażu – cel: po
jednym egzemplarzu każdego rodzaju malowidła. Już 2015 był pod tym względem bardzo
dobry, bo kupuje mniej kosmetyków, czyli wydaje mniej.
Hiszpański i Angielski
Mimo rezygnacji ze studiów w zeszłym roku, mimo, że zniechęciłam się do
tego języka na jakiś czas. Mimo, że miałam problem by się przełamać do mówienia
po angielsku na zajęciach z A. to nie rezygnuje i może mi się uda mówić płynnie.
A hiszpański? Dopiero raczkuje, ale idzie mi dobrze, a na koniec sierpnia mam
zaplanowany urlop w Hiszpanii. Motywacje mam bardzo silną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz