sobota, 14 czerwca 2014

projekt DENKO #7 part II

Dzisiaj nareszcie przychodzę do Was z projektem DENKO #7. Miałam zrobione tylko część zdjęć aparatem, które robiłam w połowie maja, bo już mi się pustaki do torby nie mieściły:) A dzisiaj drugą część zrobiłam. Trzymiesięczny projekt okazał się wyzwaniem, a mój pobyt na odwyku kosmetycznym był strzałem w 10! Niestety, nie do końca poszło tak jak chciałam, ale o tym w następnej notce.
A teraz zaczynamy:


 Vichy, płyn micelarny i bebeauty płyn micelarny - oba są świetne, vichy chyba piękniej pachnie,ale działanie mają to samo działanie, nie podrażniają, usuwają makijaż, kreski na oczach, tusz do rzęs. Dosłownie wszystko, więc nie wiem czy jest sens kupowania za prawie 30 zł vichy, skoro Biedronka za 5 zł oferuje ten sam produkt?










Avon, płyn do kąpieli i GAL, kapsułki olejek do kąpieli z wit. A i E i olejem wiesiołkowym - mojego serca żadne nie podbiło. Kapsułki wydaje mi się, że te zielone z poprzedniego projektu DENKO były lepsze, natomiast płyn do kąpieli avon - po prostu znam lepsze tej firmy.
Oilatum baby, płyn do kąpieli i Fa, płyn do kąpieli - oilatum nadaje się zimą, ale miałam próbki emolium i wydaje mi się, że emolium może być lepsze. Druga butla oilatum czeka na zimę. Natomiast Fa mnie oczarowało:)) Będzie za jakiś czas powrót.


Vichy, dezodorant w kulce, Cerkoderm 30 i avon peeling - vichy to mój faworyt i tu nie ma się co nad tym rozwodzić. Cerkoderm świetnie się sprawdził na moich stopach, choć pierwotnie miał być do rąk, ale moje dłonie nie znoszą mocznika. No i peeling do stóp. I z tym mam problem, bo podejrzewam, że na delikatne złuszczanie w lecie jest idealny, po zimie, gdy moje stopy wymagały konkretów to on się nie sprawdził.


Decubal, płyn do mycia i kąpieli i Lirene, żel pod prysznic - o decubalu już pisałam w części pierwszej projektu DENKO to nie będę już o nim pisała, natomiast lirene to jak na żel przystało nie wymagam nawilżania, ma myć - i tak właśnie robił.


Decubal, balsam do ciała, Decubal krem do rąk, Lipobase krem do ciała, Original source, żel pod prysznic - produkty decubal to jak wyżej, nie będę opisywała tu zapraszam do notki poprzedniej TUTAJ.
Natomiast jeśli chodzi o original source to przysięgam wstrętny był! Podrażniał moją skórę, pokrzywka mi wyszła. Powrotu nie będzie, nie wiem czym w blogosferze tak się zachwycają nad tą firmą..



Colgate, pasta do zębów, Biała Perła, pasta do zębów i perfumy, Elizabeth Arden - w moc past wybielających nie wierzę, jedynie sprawdził mi się blanx. Na chwile, to są zwykłe pasty do zębów z obietnicą wybielania. Zdania o białej perle i blanx są podzielone, więc jeśli ktoś chce wyrobić sobie opinie, to lepiej żeby użył obu. A perfumy były fajne, lekkie i świeże:)


Szampony do włosów, L'biotica, Garnier, Mrs. Potter's i L'biotica, odżywka w sprayu - L'biotica opisywałam w poprzedniej notce. Natomiast Garnier i Mrs. Potter's mnie pozytywnie zaskoczyły. Myślałam, że takie tanie za parę złotych szampony w kauflandzie czy polomarkecie się nie sprawdzą a tu prosze jaka miła niespodzianka. Na pewno do nich jeszcze wróce, bo ani nie obciążały włosów ani ich nie przetłuszczały.


L'biotica, serum do włosów i maska do włosów - REWELACJA!! To produkty, które stale będą u mnie w łazience. No i zapraszam do części 1 tego denka:)


Bambino, krem ochronny, no-scar, krem na blizny, chusteczki nawilżane - bambino zawsze spoko, krem dobry na wszystko. No - scar jest dobry na blizny, może nie zniknie mi blizna, no nie czarujmy się krem to nie doktor Szczyt, ale jest jasna, na tyle, że nie widać z kilometra, że ją mam. A chusteczek nigdy nie użyłam, bo nie było okazji i przeterminowały się.


Lovely, Max Factor, Mila, tusze do rzęs, Lovely, eyeliner brązowy, Pierre Rene, eyeliner automatic kredka czarna, lakier do paznokci - Trzy tusze do rzęs różnych marek, dwa tańsze, bo do 10 zł, jeden droższy. Który był lepszy? Dwa tańsze, pobiły na głowę droższy! Max Factor miał zapach ziemi, a te dwa ładnie pokrywały rzęsy, rozdzielały je i wyglądały na długie. Eyelinery - każdy kupiłam na próbę i zrobiło mi się przykro jak się skończyły. Lakier do paznokci, kupiony w chemicznym za marne 2 czy 3 zł. i był fajny, ale, że Chomik ma dużo lakierów do niestety, ale musiałam go wyrzucić.


 Próbki, których nie będę opisywała. Jednak coś moją uwagę przyciągnęło: Maska L'biotica - za zapach, maska ziaja - obłędna. Na trzecim zdjęciu są niestety, ale wyrzutki.


I tak oto dobrnęłam do końca DENKA. Ten był naprawdę przeogromnych rozmiarów. Kolejny czerwiec/lipiec nie zapowiada się tak udanie i jeżeli będzie mały to dołączę jeszcze sierpień do tych dwóch miesięcy. I też taki detoks kosmetyczny sobie zrobie:))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz