czwartek, 5 czerwca 2014

projekt DENKO #7 part I

Zapraszam dzisiaj na pierwszą część projektu DENKO #7. Tak jak wspominałam podzielę wszystko na dwie części: pierwsza zawierać będzie tylko produkty firm: L’biotica i Decubal. To moje dwie ulubione firmy. Często do nich wracałam i pewnie będę wracała. Zastanawiałam się jak to ogarnąć, żeby to było estetyczne. Nie będę wklejała swoich zdjęć, produktów zdenkowanych tylko ogólne zdjęcie (tak będzie w przypadku decubala) i poszczególnych grup produktów czy produktu, którego używałam znalezionego w sieci, ponieważ firmy L’biotici nie mogę znaleźć jednego, ogólnego zdjęcia. W kolejnej części pokaże, które z tych produktów dobiły dna.


Na pierwszy ogień poszła firma decubal. Zakochałam się w każdym z tych produktów. Prawdę mówiąc nie miałam tylko dwóch produktów: anti – itch gel i face vital cream. Z tego co słyszałam od mojej koleżanki to krem do twarzy sprawdzał się u niej świetnie.
Dobra. Zaczynamy:
                                I.            Clinic cream – aktualnie używam i muszę przyznać, że odpowiada mi nie jest taki bardzo tłusty, nawilża, ale nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Ma fajną konsystencje.
                              II.            Intensive cream – bardzo tłusty. Stosuje go na dłonie i stopy na noc, ewentualnie jak mam już naprawdę mocno przesuszoną skórę nóg.
                            III.            Lips & dry spots balm – idealny na narty, na wysuszone fragmenty ciała i spierzchnięte usta. 100% substancji tłuszczowych.
                           IV.            Body cream – wiele zawdzięczam temu balsamowi. Zimą uratował moją skórę zarówno ciała jak i inne produkty do rąk. Dużo bardziej tłusty niż clinic carem, ale na zime idealny.
                             V.            Shower & Bath oil – nie podrażnia, nawet bym powiedziała nawilża podczas mycia. Ja tego nie wymagam od produktów do mycia ciała, ale to w sumie dobrze, że ciut nawilża. Dobrze myje. Dołączona jest saszetka zapachowa, ale zapachu nie czuje.
                           VI.            Hand cream – drugi produkt, który uratował mi skórę dłoni w zimie. Stosuje go teraz głównie na noc. Cudo <3
                         VII.            Face wash – delikatna, nie pozostawia skóry tłustej, łagodnie myje twarzy i jest wydajna.
                       VIII.            Face cream – jak tylko wykończę wszystkie produkty do twarzy to wróce do niego, bo jest delikatny, nie pozostawia niczego tłustego na skórze, nadaje się pod makijaż i łagodzi podrażnienia.
                            IX.            Eye cream – myślałam, że jego forma kremu nie będzie mi odpowiadała, bo polubiłam żel innej firmy, ale jest idealny. Nie potrzebuję jakiegoś superproduktu, który zniweluje zmarszczki, bo takich nie mam, ale żeby nawilżał i ewentualne podkówki troche niwelował i to robi.

Jednym słowem: rewelacja. Niestety, te produkty, które ja mam mają krótkie daty. Najdłuższa jest na kremie pod oczy, do końca sierpnia. Później będę używała produkty, które mam w zapasie, więc nie powrócę tak szybko do nich, ale na pewno to zrobię. Krem do rąk i body cream wrócą na późną jesień i zimę to na pewno, a reszta to już moja Chomicza natura musi zadecydować jak szybko zapasy zużyje.

Drugą firmą po którą często sięgam jest L’biotica.

I.                  Produkty do włosów:

Z tych wszystkich produktów miałam tylko:
ARGAN MAKADAMIA KOKOS
Z tej serii miałam maski do włosów, szampon i odżywke bez spłukiwania.
WŁOSY FARBOWANE
Z tej serii miałam szampon i odżywkę bez spłukiwania
KERATYNA + JEDWAB
A z tej serii używałam tylko maski do włosów.
SERUM WZMACNIAJĄCE A +E
I tak. Jestem wielką fanką maseczek do włosów, które z moimi włosami zrobiły niejednokrotnie cuda. Zawsze po ich użyciu są miękkie i delikatne. Łatwo się rozczesują i układają.
Takie same uczucie jak przypadku maseczek mam z serum. Teraz mam przestój, ale muszę zakupić. Nie będzie to moje ostatnie opakowanie.
Co do szamponów i odżywek mam mieszane uczucia. Są bez SLS i parabenów, co jest ich wielkim plusem, ale zwłaszcza seria do włosów farbowanych mi nie przypadła do gustu. Fakt, kolor trzyma się długo, ale włosy są nie do ułożenia! Do tych produktów na pewno nie wrócę.

II.               Produkty do twarzy







Miałam MASECZKĘ Z OGÓRKA i Nie wiem co mam o niej sądzić. Jeszcze jedna jest czeka na swoją kolej, więc pewnie wtedy wypowiem się więcej na jej temat.
AKTYWNE SERUM DO RZĘS – o ile ktoś stosuje regularnie to jest świetna. Miałam taką fazę, że stosowałam ją codziennie i moje rzęsy nie wypadały, były ładne, gęste i chyba dłuższe.

III.           Pasty do zębów



HIMALAYA COMPLETE CARE i SENSI – RELIEF właściwie mogę wystawić im pozytywną ocenę. Sprawdziły się, nie podrażniły mi zębów, dobrze czyszczą. Cóż chcieć więcej. Wracać do nich na pewno będę jeszcze nie raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz