Wiem,
wiem miało być wcześniej, ale nie było czasu. Na urlopie zamiast siedzieć i
wypoczywać to ja latam jak kot z pęcherzem i załatwiam wszystkie sprawy, które
nie miałam kiedy załatwić przed urlopem pracując i zapewne nie zrobiłabym tego
po powrocie z urlopu. Ale bez zbędnych wstępów: Projekt DENKO
1. LACTACYD PHARMA – PŁYN GINEKOLOGICZNY
ULTRA DELIKATNY – Nigdy nie dodawałam płynów do higieny intymnej, ale
teraz zmiana, będą. Niekwestionowanym królem wśród tego typu preparatów jest Ziaja
Intima. Ten nie był zły, ale Ziaja najlepsza.
2. BEBEAUTY PŁYN MICELARNY –
najlepszy ever. Żadne tam Tołpy, Vichy czy nie wiem co tam. Owszem tamte też są
dobre, ale pare razy droższe, a po co wydawać Fortune jak można mieć dobry w
niższej cenie.
3. ISANA KREM POD PRYSZNIC – lubię
te żele/kremy pod prysznic. Są tanie i dobre, ten mnie nie podrażniał i nie
wysuszał. Od czasu do czasu będę po nie sięgała.
4. PHARMACERIS PH C DRENUJĄCY PEELING
MYJĄCY – Mój ideał. Ziaja też była ok., ale ten ma tą przewagę, że jest
wydajny. Po cichu liczyłam, że wydenkuję go już w maju, ale dopiero w lipcu się
skończył. Super, celulitu mi nie zmniejszył, bo za bardzo nie ma czego. Nie to
że nie mam celulitu, ale jest niemal niewidoczny. Używałam go raczej przed
depilacją i sprawdzał się świetnie.
5. ACERIN PŁYN NA ODCISKI – jak farmaceutka
uważam, że jest jednym z lepszych o ile nie najlepszy. Pod warunkiem, że
wymoczymy nogi i sumiennie dwa razy dziennie przez kilka dni będziemy malować
by później znów wymoczyć padalca (czyt. odcisk). Mi tej sumienności zabrakło i
niestety, ale nawraca.
6. KALLOS LATTE MASECZKA DO WŁOSÓW-
kiedyś poratowała moje włosy, ale teraz coś mniej. Może widocznie moje włosy
potrzebują mocniejszego nawilżenia? Robiłam dwa miesiące temu ombre i niestety,
ale końce mam tak zniszczone, że bardziej się nie da. W tej chwili od ponad
tygodnia nie prostuję włosów i trochę odżywają.
7. TOŁPA DERMO FACE PŁYN MICELARNY –
kupiłam, bo potrzebowałam czegoś mniejszego do domu rodziców by nie wozić wszystkiego
w tą i powrotem, ale zapach ma piękny, ale nie jest lepszy od biedronkowego.
8. L’BIOTICA ZŁUSZCZAJĄCA MASKA DO STÓP –
nie uwierzycie zgubiłam maskę nawilżającą. Autentycznie, tak jak przekładałam z
miejsca na miejsce, że nie wiem gdzie wsadziłam. Efekt tak dwa miesiące się
trzyma. Nie miałam mocno zgrubiałego naskórka, więc niewiele mi zeszło. W
pewnym momencie myślałam, że nic mi nie zejdzie, ale dopiero 8 dnia zaczęłam
się złuszczać jak jaszczurka bądź jak kto woli – wyglądało to jakbym miała
łuszczyce.
9. CECE COLOR SALON SZAMPON – czas na
buble totalne. Ten do takich należał. Umyłam nim włosy raz i wystarczyło bym
żałowała każdej złotówki na niego wydanej. Dzień po umyciu miałam włosy jakieś
tłuste, mokre. No wyglądały po prostu tak jakbym nie myła ich z tydzień.
10. TIMOTEI DEEP BRUNETTE SZAMPON – miałam
obawy kupując go, Ale nie do końca słuszne. Myje nim jak jadę do rodziców na
weekend.
11. MAXFACTOR, LOVELY LAKIERY DO PAZNOKCI –
maxfactor swego czasu ulubieniec, kupiłam go jakiś czas temu (ok. 2 lat) za 1
grosz przy zakupie tuszu do rzęs, niestety końcówka i to już taka, że źle się
maluje. Lovely – pomalowałam raz w zeszłym roku i jakoś do mnie nie przemówił –
dałam kuzynce.
12. EVELINE 3IN1 WYSUSZACZ, UTWARDZACZ I NABŁYSZCZACZ –
odpowiada mi. Rzeczywiście szybko wysycha, ma ładny połysk i nie odpryskuje lakier
tak szybko, no chyba że idę do pracy i sprawdzam towar to tak po godzinie mam
odpryski (nieistotne, że malowałam dzień wcześniej wieczorem)
13. DECUBAL – tu są głównie
przeterminowane i niewykończone produkty. Chciałam przełożyć ten intensive cream
i body cream do małego pojemniczka. Tylko tyle by mieć pod ręką coś na
wysuszenie, ale konsystencja już była nie bardzo i wywalam. Wszystkie opisałam
wcześniej.
14. BLANX WHITE SHOCK I HIMALAYA COMPLETE
CARE PASTY DO ZĘBÓW – blanx nie robił nic, ale cieszmy się, że nie
podrażniał. Natomiast himalaya to taka pasta całkiem ok., ale bez krzywd wyrządzonych
i bez szału. Pewnie wróce za jakiś czas.
15. VICHY I REXONA DEZODORANT W KULCE /
SZTYFCIE- Vichy – ulubieniec, ale reksony nie dałam rady zużyć do
końca, masakra. Ochrona jeszcze jak cie mogę, nie potrzebuję mocnej ochrony i
dlatego sobie można powiedzieć poradziła, ale po za tym straszna. Długo się wchłania
i czasami zostawiała ślady na ubraniach. Gdyby nie była w shinyboxie nie
kupiłabym jej.
16. FUSS WOHL DEZODORANT DO STÓP –
nigdy nie użyty, leżał ze dwa lata i postanowiłam go wywalić.
17. PRÓBKI – nie opisuje próbek, ale
oczywiście perełki były – Ziaja, Vichy bb krem.
To już koniec, nie ma już nic (w torbie). I wiadomość niemal z ostatniej chwili: przyjęli mnie na UAM na filologie angielską;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz